wtorek, 21 marca 2017

ETNOBOTANIKA I ZIOŁOWA KOSMETYKA. Tajemnice etnobotaniki.


Pojęcie „etnobotanika” (ang. „ethnobotany”) po raz pierwszy zostało użyte w 1895r. przez botanika z Uniwersytetu Pensylwańskiego Johna W. Harsbergera na określenie badań nad użytkowaniem roślin przez pierwotne prymitywne społeczeństwa. Jej podwalinami, jako dyscypliny naukowej były terenowe obserwacje, które czynili odkrywcy, przyrodnicy, antropolodzy, misjonarze i botanicy badający rośliny użytkowe. Od tamtej pory dyscyplina ta ewoluowała, aby obecnie stać się rozległą dziedziną naukową o znaczącym potencjale poznawczym i praktycznym. Kolejni autorzy wzbogacali jej definicję. Do kręgu zainteresowań etnobotaniki zaczęto zaliczać m.in. ludową wiedzę, praktyki religijne i rytuały magiczne z użyciem roślin. W drugiej połowie XX w. popularna stała się definicja, w której przez etnobotanikę rozumie się interdyscyplinarną dziedzinę wiedzy badającą wszelkie relacje, jakie zachodzą miedzy człowiekiem, a światem roślin. Według słownik etnologicznego „etnobotanika” to subdyscyplina etnologii, która zajmuje się badaniem wiedzy ludowej poszczególnych społeczności o świecie roślinnym oraz relacjami miedzy tym światem a człowiekiem. Każda z definicji uwzględnia aspekt wzajemnego przenikania się kultury wykreowanej przez ludzi ze światem roślin. Samo pochodzenie słowa „etnobotanika” wiąże się z współistnieniem tych dwóch światów. Składa się ono z przedrostka „etno-”, który wywodzi się od greckiego „ethnikos”: „obcy”, „pogański”, „ludowy”, ale też od „ethnos”: „lud”, „rasa”, „plemię”, „klasa ludzi”, „naród” i jest popularnym skrótem od „etniczny”, czyli: właściwy danej grupie społecznej, związany z odrębnością jej kultury, języka, tradycji itd. Drugi człon „botanika” pochodzi z języka greckiego: „botanikós” oznacza tyle, co „zielarski”, a ten z kolei wywodzi się od „botánē” czyli „pastwisko”; „ziele”. Aspekt etniczny w przypadku etnobotaniki należy traktować, jako wskazanie na tradycyjne źródła wiedzy o roślinach oraz pełnione przez nie role w kulturze. Etnobotanika umożliwia także odkrywanie i rekonstruowanie tradycyjnych znaczeń roślin, a także konstruowanie nowego spojrzenia na nie. Jako nauka twórcza wiąże się, zatem również ze zjawiskami przejmowania, zmiany znaczeń i kontekstów kulturowych dotyczących roślin.

Współczesna etnobotanika zawiera w sobie kilka dziedzin nauki, są to: archeobotanika, botanika ekonomiczna, wiedza ludowa, etnofarmacja. Dyscypliny te wzajemnie się przenikają oraz czerpią z tych samych nurtów: przyrodniczego i humanistycznego. Głównym obiektem zainteresowań nurtu przyrodniczego jest roślina oraz potencjalne możliwości wykorzystania zawartych w niej związków chemicznych np. w medycynie. Natomiast nurt humanistyczny zajmuje się aspektem związków człowieka z otaczającą go przyrodą np. nadawanie znaczenia symbolicznego niektórym gatunkom roślin 

Etnobotanika, a pożywienie i zbieractwo

W kręgu zainteresowań etnobotaniki znajduje się pokarm ze względu na obecność w nim różnorodnych roślin, które stanowiły na przestrzeni wieków ważny element diety różnych ludów i plemion. Szczególnie interesujące są rośliny dziko występujące, które często pomijane są w literaturze zajmującej się rolnictwem i gatunkami uprawnymi. Wiedza o możliwości konsumpcji dzikich roślin stanowić może relikt dawnej praktyki regularnego zbieractwa. Charakterystyczny jest także fakt, iż w okresach klęsk i nieurodzaju rosło spożycie dziko rosnących roślin, a nawet tych gatunków, które normalnie nie były spożywane. Interesującym zagadnieniem jest również zakres wiedzy na temat sposobów konserwacji i obróbki pokarmu roślinnego.

Literatura, szczególnie etnograficzna, przedstawia pożywienie w kulturze ludowej, ukazując je w szerokim kontekście, i stanowi materiał wyjściowy do badań etnobotanicznych. Umożliwia to poznanie relacji między człowiekiem, jako uczestnikiem lokalnej kultury, a otaczającym go światem roślin. Nie brak także w kręgu zainteresowań etnobotaniki aspektu miejsca roślin w posiłkach obrzędowych czy rytualnych oraz medycynie ludowej i kosmetyce. Stosunkowo najmniej w literaturze etnograficznej znaleźć można wzmianek dotyczących zastosowania roślin do celów gospodarczych np. podściółki dla bydła, wyściółki izb w chałupach, itp. Nie należy, bowiem zapominać, iż surowiec roślinny posiadał zastosowanie w budownictwie oraz stosowany był pomocniczo w prowadzeniu gospodarstwa.

Etnobotanika, a kosmetyka

Zgłębiając wiedzę etnobotaniczną nie można pominąć wykorzystania roślin dziko rosnących do celów kosmetycznych. Nawyki związane z upiększaniem oraz poprawą wyglądu ciała są dziś nieodłącznym elementem codziennych zabiegów pielęgnacyjnych każdego z nas. Ciężko wyobrazić sobie życie bez tych wszystkich łatwo dostępnych produktów, przyspieszających czynności związane z utrzymaniem zdrowia, higieny oraz pięknego wyglądu. Tym bardziej, więc może zadziwiać zaradność naszych słowiańskich przodków. W poprzednich wiekach środków kosmetycznych dostarczał przede wszystkim bogaty świat roślinny. Węgiel drzewny służył doskonale do czernienia brwi. Do farbowania brwi i rzęs używano także soku z bzu czarnego. Kobiety upiększały się poprzez szminkowanie. Jako naturalną szminkę stosowano rośliny zawierające ciemnopurpurowe barwniki tj. nawrot polny, farbownik lekarski czy żmijowiec zwyczajny. Nacierano nimi usta i policzki dla uzyskania „naturalnego” rumieńca. Dodatkowo stosowano rośliny, które powodowały lekką opuchliznę i zaczerwienienie; oprócz pięknego rumieńca dziewczęta uzyskiwały także zaokrąglony kształt twarzy, dający wrażenie pulchności. Do wywoływania rumieńców stosowano: płatki maku, owoce poziomek, wewnętrzną stronę kory olchowej,
korzeń konwalii majowej czy kokoryczki lekarskiej, wywar z gałązek wawrzynka wilcze łyko. Jako pachnidło kobiety stosowały liście mięty i wrotyczu szerokolistnego – obkładały nimi miejsce o szczególnej potliwości. Szeroko stosowano też pokrzyk wilczą jagodę. Świeże owoce zastępowały róże i pudry. Minimalne ilości soku z łodyg lub liści dzięki zawartości alkaloidu - atropiny przy umiejętnym zakrapianiu rozszerzały źrenice - dodawało to szczególnego uroku i blasku oczom. Stąd nazwa łacińska tej rośliny Atropa belladonna – „belladonna” - dosłownie: „piękna pani”. Zabiegi kosmetyczne nosiły znamię magiczne opierając się na zasadzie: „podobne czyni podobne”. Przykładem może być fakt, iż dziewczęta myły włosy w wywarze z gałązek wierzby płaczącej, by nadać fryzurze bujność i elastyczność, wywar z roślin o gładkich liściach lub korzeniach stosowały do wygładzenia skóry, itd. Mydło, choć stosowane rzadko, wyrabiane było z tłuszczu zwierzęcego zmieszanego z sodą, pastę do zębów zastępowała żywica albo wyciśnięte i lekko zastygłe mleczko rośliny o nazwie cykoria podróżnik. Dzikie rośliny wykorzystywane w celach kosmetycznych odkrywano na drodze wieloletnich doświadczeń, metodą prób i błędów. Przy braku „fachowej” wiedzy, praktyki te- niejednokrotnie skuteczne- budzą naszą ciekawość, zdziwienie oraz podziw. 

 Karina Rudzka




czwartek, 16 marca 2017

FIKU MIKU CZYLI KREATYWNE ZABAWY Z DZIEĆMI. Uważność.

My dorośli, ale z tego co zauważyłam, pracując na co dzień z dziećmi, również i najmłodsi, żyjemy w wielkim pędzie. Mamy milion myśli nami nutę. Robimy, kilka rzeczy na raz np. jemy, oglądamy telewizje i jednoczenie rozmawiamy. W takim stanie ciężko jest się skupić na chwili obecnej czerpać pełną piersią z tego co daje nam życie.
Bycie świadomym i obecnym w danej chwili, podczas zwykłych zajęć (pisałam o tym nie raz w moich poprzednich artykułach) , ma wiele korzyści dla dzieci i dorosłych: zyskanie większego spokoju, wiary w siebie, lepszej koncentracji ,(co jest bardzo pomocne w nauce), lepszego kontaktu z innymi. Ja zyskałam więcej czasu. 
Lubię się po prostu położyć i popatrzeć w niebo i na tańczące na wietrze licie. Czuć słońce na twarzy, albo wyjść z dziećmi na sanki, bawić, śmiać się i ulepić bałwana.

Gorąco polecam książkę Eline Snel UWAŻNOŚĆ I SPOKÓJ ŻABKI. W książce i na płycie jest dużo ćwiczeń, które przydadzą się zarówno dzieciom jak i rodzicom, a także osobom, które pracują z dziećmi. 
A już teraz proponuję (gdy ciężko wam zasnąć) , aby już przed snem wyłączyć telewizor, nie używać telefonów i innych urządzeń elektrycznych, zjeść lekki posiłek, wziąć kąpiel, poprzytulać sie do siebie, przyciemnić światło, a może będziecie mieć ochotę na krótki relaks , aby uspokoić kłębiące się myśli. 


ŻYCZĘ WAM DUŻO CIERPLIWOŚCI W ĆWICZENIU UWAŻNOŚCI.

Marzena Kaczmarek

niedziela, 12 marca 2017

GODNE UWAGI. Powrót do korzeni.

Nowym i całkiem ciekawym zjawiskiem jest pojawianie się w menu modnych restauracji, a także domowym jadłospisie roślin, które od lat uważamy za chwasty. Nasze babcie dobrze znały bogactwo łąk i lasów, gotowały zupę ze szczawiu, a sałatka z pokrzyw gościła na talerzach. Dostęp do tych roślin nie jest jednak taki oczywisty, choć teoretycznie „rośnie to to wszędzie”, trzeba wybierać miejsca gdzie rośliny nie były pryskane, z dala od dróg, omijać pastwiska, nie zbierać roślin po deszczu. Zasad jest wiele, ale przygotowanie jedzenia na bazie świeżych ziół jest bardzo ciekawym przeżyciem.

Skąd w nas jednak potrzeba by jeść chwasty, przecież w każdym supermarkecie jest pod dostatkiem warzyw? Tu jednak pojawia się pierwszy haczyk, ponieważ oferowane warzywa i owoce pochodzą z wielkich upraw, gdzie hojnie polewa się je pestycydami i herbicydami by rosły ładne i duże. Dziś zaczynamy zdawać sobie sprawę jaką pułapką jest chemia w żywności i zwracać się ku tym produktom, w których nie ma dodatków. Rozwijają się kooperatywy dzięki którym możemy w łatwy sposób dostać mleko czy warzywa prosto z małych gospodarstw rolnych. Zwracamy się ku potrawom bardziej tradycyjnym, odkrywamy na nowo zapomniane smaki i zapomniane rośliny.

Nie ma się co odszukiwać jedzenie chwastów jest też teraz modne. Idąc wedle zasady im bardziej jesteś oryginalny tym lepiej, młodzi ludzie poszukują nietypowych potraw, modne jest szukanie nowych smaków, weganizm czy ziołolecznictwo. A zjedzenie obiadu z OżypałkI wzbudza zainteresowanie otoczenia. 

Aby nadążyć za tymi trendami pojawia się na rynku coraz więcej książek o gotowaniu roślin jadalnych uznawanych za chwasty oraz stron internetowych. Osoby, które dotąd same jadły w ten sposób, mogą się dzielić swoją wiedzą i wiele osób się tym interesuje. 

Może więc zamiast szparagów zjedz smażony łopian, zamiast szpinaku do sałatki dodaj Gwiezdnicę pospolitą i zagryź placuszkami z kwiatami mniszka lekarskiego lub omletem z pokrzywą?:) 

Źródła: 

wtorek, 7 marca 2017

PERMAKULTURA. Bogactwo wokół nas.

Jedną z najważniejszych zasad obowiązujących w permakulturze jest właściwe korzystanie z surowców. Wiedzą to dobrze ekolodzy i miłośnicy permakultury i świadomość tego w społeczeństwach też rośnie – któż bowiem nie słyszał o surowcach odnawialnych i odnawialnych źródłach energii?

Wiemy, że drewno, słoma, biomasa, etanol to surowce odnawialne, a ropa, węgiel i gaz do takich nie należą. Korzystając z surowców odnawialnych czujemy się dobrze, bo działamy na korzyść nas i naszej planety. 

Czy jednak zawsze? Czy odnawialny surowiec, który przypłynął do nas statkiem z Chin, lub przemierzył wzdłuż Europę w przepastnych czeluściach TIR’a jest nadal odnawialny? Na to pytanie może odpowiedzieć jedynie pełny audyt energii, jaka została zużyta w procesie produkcji i transportu, na wszystkich etapach, porównany z okresem żywotności produktu, czyli czasem przez jaki będzie nam służył. Każdy transport surowca zwiększa jego ślad węglowy, a przy rosnących problemach na rynku paliw czyni w większości przypadków takie surowce nieodnawialnymi. Więcej bowiem energii pochłania ich transport, niż często wytworzenie ich na miejscu, lub skorzystanie z surowców na miejscu dostępnych. 

Często nasze wybory decydują o tym, czy coś można uznać za odnawialne, czy też nie. Przypomina się historia o pasjonatach permakultury, którzy pojechali na kurs czy też warsztaty, gdzie przez dwa dni uczyli się, jak budować gliniany piec kopułkowy (tzw. cob oven). Uzbrojeni w nową wiedzę, postanowili taki piec zbudować u siebie. Wkrótce okazało się jednak, że na ich działce całkowicie brak gliny, a ponieważ nie uprawiali zbóż, słomę też trzeba było sprowadzić. Dla kogoś, kto bardzo chce być „perma” i „eko” za nic takie przeszkody. I glinę, i słomę sprowadzili, i piec pobudowali. Nie pomyśleli jednak o tym, że żyją w miejscu, gdzie spada 500 mm deszczu rocznie i gliniano-słomiany piec po prostu tego nie zniesie. Wykazali się jednak refleksem, i po pierwszej ulewie wybudowali nad piecem sporawy metalowy dach, aby swoje dzieło ochronić. Cała ta inwestycja powstała z przywiezionych z daleka surowców, a gdyby się tylko rozejrzeli dokoła, zobaczyliby stosy kamieni przez lata wyorywanych z okolicznych pól, z których z powodzeniem zbudować mogliby piec równie funkcjonalny i nie wymagający blaszanego dachu. 

Osiedlając się wśród lasów, nie buduj domów ze słomy, czy też konopi, buduj dom z bali lub w technice cordwood (z polan opałowych, jak nasi przodkowie na kresach wschodnich)! Z tego co rośnie na Twojej działce lub w jej najbliższym sąsiedztwie, z tego, o co sam możesz zadbać, aby było odnawialne. Posadź więcej drzew niż zużyto na budowę Twojego nowego domu. To jest właściwe spojrzenie na odnawialne surowce. Żyjąc z kolei pośród uprawnych pól, gdzie słomy jest w bród, buduj z niej do woli. Nie zapominaj jednak o tym, aby glebie zwracać żyzność z niej pobraną i stroń od wielkoobszarowych upraw monokulturowych, uprawianych z udziałem biocydów (chemicznych środków ochrony roślin).

Aby żyć w sposób zrównoważony, powinniśmy nauczyć się dostrzegać elementy, które występują w naszym najbliższym otoczeniu i nauczyć się z nich korzystać w taki sposób, aby nie zubażać środowiska, a co więcej, o ile to możliwe, przyczyniać się stale do poprawy jego kondycji. Ekosystem bowiem, który ma zdolność regeneracji, jest źródłem nieskończonego bogactwa dla nas i dla przyszłych pokoleń, bez szkody dla Ziemi.

Zdjęcia: 1. W leśnym siedlisku drewno jest najlepszym odnawialnym surowcem energetycznym.
2. Płonące polana w efektywnym palenisku pieca nie emitują zanieczyszczeń i nie są źródłem smogu.

Wojciech Górny