czwartek, 26 stycznia 2017

GODNE UWAGI Trash art.

W dobie promocji ekologicznego stylu życia oraz racjonalnej gospodarki dobrami bez marnotrawstwa rozwinął się ciekawy trend zwany trash art. To nic innego jak alternatywna forma recyklingu różnych przedmiotów, które normalnie wyrzucilibyśmy do śmieci. Sztuka ze śmieci staje się coraz bardziej popularną formą ekspresji współczesnych artystów oraz zwykłych ludzi. W trash art nie chodzi tylko o „sztukę dla sztuki”, ale także o tworzenie ze śmieci dekoracyjnych przedmiotów użytkowych tj. meble, dodatki do domu, elementy oświetlenia, biżuteria, itp.
Powiecie: to nic odkrywczego, nasze babcie robiły to na porządku dziennym. I macie święta rację. Surowe warunki bytu i brak dostępu do szerokiej gamy produktów w sklepach zmuszały niegdyś ludzi do większej kreatywności w ponownym wykorzystaniu przedmiotów. Mniej surowców się marnowało, a więcej odnajdywało swoje „drugie” życie. Każdy słoiczek był skrzętnie myty i stawał się nagle wybornym wazonem czy też pojemniczkiem na domowe konfitury. Stary wóz czy koło od niego stawały się kwietnikami dekorującymi najbardziej wyszukane ogródki przydomowe. Ludzie nie potrzebowali łatwo dostępnych jednorazówek z supermarketów.
A zastanówmy się gdzie współcześnie mamy do czynienia z trash art. Nawet nie spodziewacie się jak często. Bo czym właściwie jest słoiczek czy pojemniczek z pięknie wykonanym wzorem decoupage? Niczym innym jak przejawem sztuki. A metoda scratch booking- własnoręcznie wykonane kartki okolicznościowe i albumy z wykorzystaniem kawałków wstążek, guzików, falbanek, i innych „śmieci”- sztuka czy nie sztuka? Moim zdaniem jak najbardziej sztuka użytkowa.
Popularny jest także współcześnie trend eko-meblarstwa. Meble z palet podbijają Internet. Żyrandole ze starych belek i słoików zamiast kloszy osiągają wysokie ceny na internetowych aukcjach. Dekoracje ze starych nikomu niepotrzebnych „śmieci” stają się coraz bardziej modne. Ponowne wykorzystywanie śmieci staje się coraz bardziej „trendy”. Historia zatacza koło.

Polecam:

Karina Rudzka
















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz